Nasze reprezentantki w tenisie stołowym dotrzymują słowa. Można na nich polegać jak na Zawiszy. Kiedy rano zmierzaliśmy do hali Centrum Kultury Fizycznej UMCS zaapelowałem do swoich podopiecznych aby wzięły odwet za wczorajsze 9 miejsce chłopaków. W odpowiedzi od Tosi Serafin usłyszałem "Sorze, my nie tylko weźmiemy odwet. My tam posprzątamy". Wiktoria Stachura tylko się uśmiechnęła na te słowa. Jak powiedziały, tak zrobiły. Nikomu nie pozostawiły żadnych złudzeń pewnie zdobywając tytuł mistrzowski.
Do dzisiejszych zawodów przystąpiło 16 drużyn z lubelskich szkół ponadpodstawowych. Losowanie drabinki turniejowej przydzieliło nam w I rundzie bardzo silną, wyrównaną drużynę II LO z zawodniczką "Dwójki" Kraśnik w składzie. Po dwóch grach pojedynczych był wynik remisowy. Gra podwójna przyniosła sporo emocji. Po pierwszym secie, który minimalnie wygraliśmy "na przewagi" wystarczyło kilka uwag odnośnie ustawienia przy odbiorze zagrywki i drugi set przebiegł pod nasze dyktando. W kolejnej grze pojedynczej Tosia dopełniła formalności i cały mecz wygraliśmy 3 : 1.
W II rundzie czekały na nas solidne zawodniczki z III LO, które swoją przygodę z tenisem stołowym rozpoczęły w Salosie Lublin pod okiem p. Rafała Górskiego, wychowawcy wielu pokoleń uzdolnionych miłośników tenisa stołowego. Przebieg tego meczu był bliźniaczo podobny do poprzedniego. Tosia zrobiła swoje i kluczem do końcowego sukcesu była gra podwójna, którą nasze dziewczęta rozstrzygnęły na swoja korzyść.
Trzecia runda, to był już półfinał z reprezentacją XXVII LO. Mecz, który dawał nam przepustkę do gry o złoty medal, okazał się najłatwiejszy. Nie chcę powiedzieć, że nasze rywalki przypadkowo dotarły do tego etapu, ale to że Wiktoria chyba w końcu dopasowała się do rakietki, którą jej użyczyłem. Do finału dziewczęta awansowały po szybkim 3 : 0.
Przed finałem z Zespołem Szkół Chemicznych i Przemysłu Spożywczego było trochę więcej wolnego czasu, gdyż dogrywane były spotkania o dalsze miejsca w turnieju. Wziąłem zatem Wiktorię do wolnego stołu i przez dobry kwadrans starałem się utrwalić w niej czucie rakietki. Efekt był taki, że nieźle się zasapałem odbierając coraz bardziej agresywne zagrania mojej zawodniczki. Tosia w tym czasie utrzymywała swoją gotowość do gry odbijając ze swoją koleżanką z IV LO. Nasze finałowe przeciwniczki to ubiegłoroczne brązowe medalistki. W ich składzie gra zawodniczka mająca za sobą grę w barwach Sygnału Lublin w rozgrywkach II ligi. Nasza Tosia jeszcze nigdy z nią nie wygrała. Przed meczem powiedziałem jej, że w tej potyczce nie to się liczy co za nami, tylko to co przed nami. Dodałem jeszcze, że każda seria ma swój początek i koniec. O technice gry nie musiałem już niczego dodawać. Tosia jest dobrze wyszkoloną i poukładaną zawodniczką. Zadbał o to jej klubowy trener z Żaczka Fajsławice, p. Tadeusz Bochniarz. Chyba to co mówiłem trafiło do Tosi, bo bez większych problemów pokonała swoją rywalkę i szybko obydwie przybiły sobie piątkę.
Wiktoria, po kwadransie dodatkowego treningu, udzieliła solidnego wsparcia w grze podwójnej i cały mecz zakończył się naszą wygrana 3 : 1. Później już była tylko radość ze zwycięstwa i dekoracja.
Dzisiejszy sukces tenisistek stołowym jest pierwszym od kilku lat medalem zdobytym przez nasze reprezentantki. Dokładnie 14 grudnia 2017 roku cieszyliśmy się ze srebra zdobytego przez Dominikę Rawską, Kasię Marcyniuk i Danusię Sobczak.
Wcześniej to był złoty czas wspomnianej już Dominiki oraz Zuzanny, starszej siostry Tosi. Obydwie wielokrotnie zdobywały złote, srebrne i brązowe medale drużynowo, indywidualnie oraz w grze mieszanej i to zarówno na poziomie miasta jak i województwa.
Zuzia już doczekała się godnego zastępstwa. Dominika też ma młodszą siostrę, której do szkoły ponadpodstawowej brakuje jeszcze 5 lat. Z Tosią z pewnością nie spotkają się na Podwalu ale może ja doczekam się drugiej Rawskiej i kolejnych medali zanim przejdę na zasłużona emeryturę.
Piotr Nizioł