środa, 30 sierpnia 2023

Powiew wielkiego świata

    Jest takie powiedzenie, które mówi, że "Wszystko co dobre szybko się kończy". Wprawdzie to jeszcze wakacje i do uroczystego rozpoczęcia nowego roku szkolnego jeszcze troszeczkę czasu zostało, ale od kilku dni regularnie pojawiam się już w szkole. A to posiedzenie Rady Pedagogicznej, zebranie Zespołu Przedmiotowego albo odbiór sal lekcyjnych... Można powiedzieć, że to takie stopniowe, bezbolesne wchodzenie w tryb zawodowy. Przed nami perspektywa kolejnych dziesięciu miesięcy pracy. Nowy rok szkolny jeszcze się nie zaczął a ja już patrzę kiedy zimowa przerwa świąteczna, kiedy ferie itd. Pewnie macie to samo. Co? Będziemy musieli jakoś sobie poradzić. Kiedy tak zamyślony szedłem na parking do "Czarnej Błyskawicy" mój wzrok przykuł jakiś baner wiszący na siatce okalającej nasze boisko. W czerwcu czegoś takiego tam nie było. Wróciłem do magazynku po klucz i za kilka minut byłem już na boisku i prawie mnie zatkało. Na siatce wisi taki baner.


Przez ostatnie dwa miesiące na zmianę zajmowałem się drobnymi pracami remontowymi w domu i uczestnictwem w rozlicznych koncertach i festiwalach muzycznych. No, czasami jeszcze jeździłem na grzyby. Z lokalnych wydarzeń sportowych śledziłem jedynie poczynania żużlowców i piłkarzy Motoru. Reszta jakoś umykała mojej uwadze i tak właśnie było z tą imprezą, która już za niespełna miesiąc odbędzie się w naszym mieście. A to nie byle co, bo Mistrzostwa Świata U 23 w koszykówce 3 x 3, w których męska reprezentacja Polski będzie broniła tytułu mistrzowskiego. Do Lublina zjedzie po 20 reprezentacji kobiet i mężczyzn. Rozegranych zostanie blisko 100 meczów na światowym poziomie. Nie udało mi się ustalić miejsca rywalizacji ale wszystko wskazuje na to, że będzie to Plac Zamkowy.


W przeszłości organizowano w tym miejscu zawody w piłce nożnej plażowej a nawet w snowboardzie. Z pewnością i koszykówka 3 x 3 uda się w tym miejscu. Jeżeli tak będzie, to może jakieś drużyny zechcą odwiedzić naszą szkołę. Się zobaczy. Na pewno, to my nieraz będziemy pojawiać się na trybunach. Mając za płotem takie wydarzenie nie można tego przegapić. Szykujcie gardła i kibicowskie gadżety. Już za miesiąc na Podwalu POWIEJE WIELKIM ŚWIATEM KOSZYKÓWKI.


                                                                    Piotr Nizioł

niedziela, 27 sierpnia 2023

Nowe wyzwanie

   Pod koniec roku szkolnego opisywałem na blogu występy GKS Górnik II  Łęczna w rozgrywkach III ligi kobiet. Asystentką trenera drużyny z Łęcznej  była nasza nauczycielka WF, p. Kinga Niedbała. Rozgrywki zakończyły się awansem do II ligi jednak późniejsze decyzje działaczy LZPN spowodowały przesunięcie ekipy z Łęcznej na drugie miejsce w tabeli czego efektem był brak awansu. Rozczarowanie i brak akceptacji tej decyzji przez zawodniczki oraz sztab szkoleniowy były tak duże, że drużyna z Łęcznej postanowiła nie przystępować ponownie do rywalizacji na poziomie III ligi.

Część zawodniczek postanowiła poszukać sobie nowych klubów. Podobnie postąpiła p. Kinga, która w efekcie trafiła do KKP Unia Lublin obejmując w tej drużynie funkcję asystentki trenerki, którą w lubelskiej drużynie jest Dominika Przewłoka.  Razem z nią do sztabu szkoleniowego Unii dołączyła inna nasza absolwentka, Agata Guściora, która zakończyła czynną karierę zawodniczą w łęczyńskiej drużynie. Przed naszymi absolwentkami stoją kolejne wyzwania.

   Unia Lublin jest drużyną występującą w grupie południowej II ligi. Poprzedni  sezon lubelska drużyna zakończyła na miejscu VII. W obecnym plany drużyny zakładają budowę zgranego kolektywu, który powalczy o najwyższy cel czyli awans do I ligi. W realizacji tych planów ma pomóc fakt przejścia do drużyny aż 9 zawodniczek z rozwiązanej drużyny GKS oraz wzmocnienie sztabu szkoleniowego o  dwie nasze absolwentki. Nie są one jedynymi „Podwalankami” w drużynie. Istotnym jej ogniwem jest nasza była uczennica, Patrycja Włodarczyk.

Początek nowego sezonu jest bardzo obiecujący dla KKP Unia Lublin. W pierwszej kolejce Lublinianki pokonały na wyjeździe Sokół Kolbuszowa  Dolna 4 : 2, a wczoraj okazały się także lepsze na boisku rywalek pokonując  PTC Pabianice 2 : 0. Po dwóch kolejkach Lublinianki przewodzą ligowej stawce. 

Za tydzień (3 IX) pierwszy mecz domowy z Rolnikiem Biedrzychowice, który zostanie rozegrany na stadionie KS Lublinianka o godzinie 12:00. To będzie z pewnością ciekawe zakończenie wakacji. Zapraszam w imieniu drużyny. Poniżej zamieszczam link do wydarzenia. Niech się przyda.

https://www.facebook.com/events/239079039115037/?ref=newsfeed

                                                                                                            Piotr Nizioł

niedziela, 20 sierpnia 2023

Popływali, pojeździli, pobiegali, pogwizdali, pokrzyczeli i nie tylko...

    To był bardzo intensywny tydzień. Zamierzałem opisać go w niedzielny wieczór ale był on tak obfity w wydarzenia sportowe, że do późna w nocy śledziłem transmisje telewizyjne trzymając kciuki za lekkoatletów, koszykarzy, siatkarki, rugbistów, żużlowców, piłkarzy nożnych i innych.

Zacznę od Pawła Siateckiego, którego triathlonowe dokonania śledzę od początku wakacji. Pod koniec lipca i w połowie sierpnia nasz absolwent kontynuował starty w cyklu Samsung River Triathlon Series

23 lipca w Kole zajął on 6 miejsce na dystansie 1/4 IM w kategorii M30. Po trzech wcześniejszych etapach cyklu, w których Paweł meldował się na podium był to jego najsłabszy start. Ale daj Boże każdemu zająć takie miejsce w tak ekstremalnym współzawodnictwie. Przypomnę, że 1/4 Iron Mana, to 950 m w pływaniu, 45 km jazdy na rowerze i 10,5 km biegu. Na podium Paweł wrócił 13 sierpnia podczas zawodów w Koninie. Zajął w nich drugie miejsce. 

Przed nim ostatni etap, który odbędzie się 27.08 w Uniejowie. W ubiegłorocznym cyklu Paweł wystartował tylko w Gorzowie Wielkopolskim i w końcowej klasyfikacji zajął 23 miejsce w swojej kategorii wiekowej. W bieżącej edycji będzie zdecydowanie lepiej. Jak tylko cykl się zakończy, to poszukam wyników i zamieszczę je na naszym blogu. Tyle dzisiaj o bieganiu, pływaniu i kolarstwie. Teraz będzie o gwizdaniu.

Przed tygodniem opisałem aktywność naszych absolwentów w pełnieniu roli arbitrów na piłkarskich boiskach regionu oraz Polski. Zapowiedziałem, że wrócę do tematu, gdyż swoje rozgrywki rozpoczęli właśnie piłkarze ligi okręgowej i A klasy a na tych poziomach rozgrywek mamy wielu przedstawicieli wśród sędziów. Najpierw jednak wspomnę o wyjątkowym meczu jaki 5 sierpnia sędziował nasz absolwent Mikołaj Kostrzewa. 

                       Cały materiał tutaj: https://sport.interia.pl/pilka-nozna/1-liga/video,vId,3337351

Jakuba Błaszczykowskiego nikomu chyba przedstawiać nie muszę. To żywa legenda reprezentacji Polski, Borussi Dortmund oraz Wisły Kraków. Właśnie 5 sierpnia, przed meczem I ligi pomiędzy Wisłą Kraków a Stalą Rzeszów uroczyście pożegnano popularnego Kubę. Mecz ten jako główny sędziował Jacek Małyszek a na liniach pomagali mu Mikołaj Kostrzewa oraz Przemysław Golonka. Zachęcam do obejrzenia materiału video, do którego link zamieściłem pod zdjęciem.

Wielu z naszych absolwentów oraz dwóch aktualnych uczniów także miało okazję, żeby w miniony weekend pogwizdać lub pomachać chorągiewką podczas piłkarskich spotkań na Lubelszczyźnie. Nie będę szczegółowo opisywał tych spotkań oraz zamieszczał zdjęć, bo wpis znacznie by się wydłużył i moglibyście nie doczytać do końca a chcę jeszcze napisać o rugby oraz o krzyczeniu. Jako ilustrację do aktywności sędziów rodem z Podwala zamieszczam zdjęcia obsad na miniony weekend, które otrzymałem od p. Roberta Podleckiego. Zaznaczył on na tych zdjęciach swoich wychowanków.



Jak widzicie, na 40 spotkań aż w 14 sędziować będą nasi. Absolwentów w większości przedstawiałem w poprzednim wpisie, zatem dzisiaj wspomnę jedynie o aktualnych uczniach. Mecz 1 kolejki klasy okręgowej pomiędzy Czarnymi 1947 Dęblin a MKS Ryki (0:1) jako asystent sędziował Adrian Zygmunt. Natomiast w spotkaniu klasy A pomiędzy GLKS Victoria Rybczewice a Traweną Trawniki (2:5) asystentem naszego absolwenta, Karola Szczołko, był Marceli Mościcki - aktualny uczeń. Tyle na temat gwizdania. Przechodzę teraz do przepychania się na boisku czyli do meczu rugby.

Wyjazdowe spotkanie w ramach 2 kolejki Ekstraligi, drużyna EDACH Budowlani Lublin rozegrała z Awentą Pogonią w Siedlcach. Z tego wyjazdu lubelscy rugbiści wrócili niestety na tarczy przegrywając 13 :41. Tym razem na boisku wystąpiło trzech naszych absolwentów. Do 32 minuty grał Piotr Skałecki, w 60 minucie pojawił się Oskar Rudziński a całe spotkanie rozegrał Maciej Grabowski, który zdobył 8 punktów. Po dwóch kolejkach Budowlani zajmują 6 miejsce w tabeli. W najbliższej kolejce ligowej Lublinianie zmierzą się przy ul. Magnoliowej ze swoimi imiennikami, KS Budowlanymi Łódź. Łodzianie są aktualnie ostatnią drużyną Ekstraligi, można więc spodziewać się powrotu Lublinian na zwycięską ścieżkę. 

Z wymienionych w tytule czynności zostało już tylko krzyczenie. Prawdopodobnie podczas zmagań triathlonowych, sędziowania czy gry w rugby słychać było krzyki kibiców czy trenerów ale, żeby wszystkie wymienione wystąpiły w jednym miejscu, to trzeba było pojechać do Cieszanowa. Ja tak właśnie zrobiłem. Wprawdzie udałem się tam nie na rowerze a moją "Czarną Błyskawicą" a powodem nie było wydarzenie sportowe tylko artystyczne. W dniach 17 - 19 sierpnia w tym podkarpackim mieście odbyła się kolejna edycja festiwalu CieszFanów. Podczas jednego dnia, na który się wybrałem miałem okazję pobiegać w pogo, popływać w strugach ulewnego deszczu, poprzepychać się w celu zajęcia strategicznego miejsca przed sceną, pogwizdać i pokrzyczeć w czasie występu Proletariatu, Dezertera, Strachów na Lachy i pozostałych wykonawców pierwszego dnia festiwalu.



Miałem w planach jeszcze jeden letni festiwal ale niestety organizatorzy odwołali Steel Fest. 


Może to i dobrze, bo do soboty nie dałbym rady wyhodować wystarczająco długich włosów, które są nieodłącznym atrybutem szanującego się metalowca. Do przyszłorocznych wakacji coś się wymyśli. 

                                                                                                        Piotr Nizioł

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Coraz większy ruch na boiskach

    Rozgrywki w grach zespołowych powoli nabierają rozpędu. Jako pierwsze po wakacyjnej przerwie do gry przystąpiły: PKO BP Ekstraklasa, Fortuna I Liga i II Liga, które mają już za sobą cztery kolejki ligowe. III Liga rozegrała w miniony weekend 2 kolejkę a drużyny IV ligowe rozpoczęły właśnie sezon. Oglądając w miniony piątek (11.08) mecz 4 kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Piastem Gliwice a Rakowem Częstochowa mignęła mi na ekranie telewizora znajoma twarz. Wzrok mnie nie mylił. Tą rozpoznaną osobą był nasz absolwent sprzed ładnych paru lat, Mikołaj Kostrzewa. Nie gra on w żadnej ze wspomnianych ekip a jego obecność na boisku związana była z pełnieniem funkcji sędziego asystenta. Tylko zdjęcie z przedmeczowej rozgrzewki sędziów udało mi się znaleźć. Mikołaj pierwszy z prawej.

Foto: kvrinkv_photography 

To moje spostrzeżenie skłoniło mnie do baczniejszego przyjrzenia się obsadom sędziowskim w ligach piłkarskich różnych szczebli. Spodziewałem się znaleźć sporo znajomych nazwisk, bo zaangażowanie naszego nauczyciela, p. Roberta Podleckiego w nabór i szkolenie nowych sędziów od wielu lat przynosi "obfity plon". Na tablicy przy wejściu do sali gimnastycznej możecie zobaczyć tylko część z bardzo licznej grupy sędziów, którzy swoją przygodę z gwizdkiem rozpoczęli dzięki p. Robertowi.

Pan Robert Podlecki podczas swojego pożegnalnego meczu rozegranego na stadionie Arena Lublin pomiędzy Motorem Lublin S.A. i Chełmianką 3 : 3 po dogr. i 5:7 w rzutach karnych(18.06.2016r.) 

Przeglądając relacje ze spotkań niższych lig na kolejne znajome nazwiska trafiłem przy okazji meczów II Ligi. W rozegranym 12 sierpnia w Siedlcach spotkaniu pomiędzy miejscowym MKP Pogoń i KKS 1925 Kalisz (0:2) funkcję sędziego technicznego pełnił Kamil Szczołko. Kamil jest jednym z trzech braci, którzy ukończyli naszą szkołę a obecnie zajmują się sędziowaniem piłki nożnej oraz futsalu. 

Kamil Szczołko

O pozostałych braciach Szczołko przeczytacie za chwilę, bo Karol i Łukasz znaleźli się w obsadzie sędziowskiej spotkania III Ligi pomiędzy Siarką Tarnobrzeg S.A. i Czarnymi Połaniec (3:2). Łukasz pełnił w tym spotkaniu funkcję sędziego głównego a Karol był jednym z sędziów liniowych.

Łukasz Szczołko (pierwszy z prawej) asystował swojemu nauczycielowi podczas jego pożegnalnego meczu (18.06.2016r.)


W spotkaniach IV Ligi, oprócz kilku sędziów, udało mi się namierzyć także jednego grającego absolwenta i to właśnie od tego zacznę opis uczestnictwa Podwalaków na tym poziomie rozgrywek. Podczas inauguracyjnego meczu nowego sezonu pomiędzy Cisowianką Drzewce i KS Lublinianka (4:3) w drużynie gospodarzy cały mecz Rozegrał Kacper Kopyciński. Na zdjęciu zaznaczony strzałką.


Od udziału Kacpra w tym meczu płynnie przejdę do sędziów rodem z Podwala, gdyż arbitrem głównym meczu w Drzewcach był nasz kolejny z absolwentów, Sylwester Wuczko.


W innym meczu IV Ligi, rozegranym w Poniatowej pomiędzy miejscową Stalą i Górnikiem II Łęczna (0:4), funkcję sędziego asystenta pełnił Rafał Sugier. Myślę, że nasz absolwent mógł czuć się pewnie, gdyż na trybunach w charakterze obserwatora zasiadł nie kto inny jak... p. Robert Podlecki. 


Nasi piłkarscy sędziowie oraz futboliści grają już w najlepsze natomiast dopiero w miniony weekend swoje rozgrywki rozpoczęli rugbiści. Na inaugurację kolejnego sezonu Ekstraligi, EDACH Budowlani Lublin podejmowali Arkę Gdynia. Mecz zakończył się zwycięstwem lubelskiej drużyny 28:21. Nasze związki z tą dyscypliną i drużyną związane są z osobą nauczyciela wychowania fizycznego, p. Piotra Chodunia, który w lubelskim klubie rozegrał 183 mecze, był grającym trenerem drużyny seniorów a obecnie z dużymi sukcesami prowadzi juniorów. 


Wracając do niedzielnego spotkania, to w składzie meczowym znalazło się trzech naszych absolwentów: Maciej Grabowski, Piotr Skałecki oraz Oskar Rudziński. Dwóch pierwszych rozegrało mecz w pełnym wymiarze a Oskar był w tym spotkaniu rezerwowym. Dodatkowo Maciej był autorem 7 z 28 zdobytych przez Lublinian punktów skutecznie egzekwując rzuty karne oraz podwyższenie. 




Niech ta wygrana Budowlanych będzie dobrą wróżbą dla drużyny i rozpoczęty właśnie sezon niech zakończy się zdobyciem przez nią upragnionego medalu, do którego w ubiegłym sezonie zabrakło tak niewiele. 

Jutro (15.08) kolejne mecze piłkarskie. Swoje rozgrywki inauguruje między innymi Klasa Okręgowa. Widziałem obsady sędziowskie. Znów jest wiele znajomych nazwisk w tym także aktualnych uczniów. Jak znajdę chwilę, to króciutko o nich napiszę.

                                                                                                                Piotr Nizioł

piątek, 11 sierpnia 2023

Korespondencyjne Mistrzostwa Podwala w... grzybobraniu !!!

    Wakacje już przepołowione. Do początku nowego roku szkolnego jest już zdecydowanie bliżej niż dalej. Nie ma co popadać jednak w pesymistyczny nastrój tylko trzeba garściami korzystać z uciech lata. A tych nie brakuje. Śledząc profile facebookowe swoich znajomych, wśród których zdecydowana większość to ludzie związani z naszą szkołą (uczniowie, absolwenci oraz nauczyciele), wpadłem na pomysł ogłoszenia I Korespondencyjnych Mistrzostw Podwala w grzybobraniu. Wszak w ostatnich dniach, po obfitych opadach deszczu, letniej pełni księżyca i aktualnej słonecznej pogodzie, lasy pełne są grzybów i ludzi uganiających się za nimi. Dzień dzisiejszy był pod tym względem wyjątkowy. Wstałem przed 6 rano, bo umówiliśmy się z moim kolegą z pracy, Robertem Podleckim, na wspólne grzybobranie. Nie byliśmy pierwsi tego dnia i nie jedyni. Zanim wyjechałem na spotkanie z p. Robertem "zaplumkał" mi telefon i odczytałem, że mój znajomy Jakub Jaszczuk dodał nowe zdjęcie. 


Podpisał je tak: "Szajba, którą warto witać dzień". Pomyślałem sobie, fajnie że nie tylko my mamy takie pomysły. Zalajkowałem zdjęcie i zaapelowałem do naszego absolwenta, żeby nie zebrał wszystkiego, bo my właśnie wyjeżdżamy. I tak zaczęła się nasza dzisiejsza rywalizacja w grzybobraniu.


Będąc już w lesie i chcąc zachęcić Kubę do rywalizacji wysłałem do niego zdjęcie ze swoim pierwszym grzybem. Nie był to imponujący okaz i nie wróżył obfitych zbiorów.


Dużo więcej szczęścia miał p. Robert, który trafił na wyjątkowo piękny okaz koźlarza czerwonego.


Co chwila nowymi zdjęciami z tajemniczego lasu bombardował nas  Kuba Jaszczuk. Zwłaszcza jedno zdjęcie zrobiło na mnie ogromne wrażenie, bo znalazła się na nim rodzinka koźlarza babki w ilości większej niz nasze wspólne dokonania z p. Robertem...


To zdjęcie zmobilizowało nas do jeszcze bardziej intensywnego przeczesywania poszycia leśnego. Właśnie w tym momencie do naszej korespondencyjnej zabawy włączyła się nasza absolwentka, Gosia Golan. Zabrała na grzybobranie swojego Stasia, żeby przyuczyć go do tego pięknego sportu.


Staś okazał się pojętnym uczniem i co chwila mama była zmuszona wyciągać ze ściółki i oczyszczać takie okazy.


Po powrocie do domu plon Gosi i Stasia wyglądał imponująco. Będę namawiał naszą absolwentkę, żeby posłała w przyszłości Stasia na Podwale. Upieklibyśmy za jednym zamachem dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zakładam, że mielibyśmy zdolnego jak Mamusia koszykarza a może także udałoby się nakłonić Stasia do zdradzenia tajemnicy gdzie znajduje się las, w którym można zebrać taki plon.


Kiedy snułem takie plany na przyszłość mój telefon znowu się odezwał sygnalizując włączenie się do Mistrzostw kolejnego Podwalaka. Tym razem zameldował się nasz informatyk p. Andrzej Suski. On nigdy w tym fachu nie bawił się w detal. W roztoczańskich lasach na grzyby nie chodzi się z koszykiem. Niezbędny ekwipunek roztoczańskiego grzybiarza to kilka koszy albo plecak.


Jak się zna dobre miejsca i trafi się na wysyp, to zbiór może wyglądać tak jak na zdjęciu p. Suskiego.


Mój pomysł na grzybobranie nie wziął się znikąd. Kiedy byłem jeszcze w trakcie "Rockandrollowego triathlonu" moje zmysły wzroku i powonienia pobudzała nasza absolwentka a obecnie koleżanka z pracy, p. Kinga Niedbała. Kilka dni po kolei otrzymywałem fotki, które ciągnęły mnie do lasu.




Kiedy tak chodząc po lesie oglądałem co chwila dokonania grzybiarzy z Podwala wreszcie i do mnie uśmiechnęło się szczęście. Najpierw znalazłem parkę dorodnych borowików szlachetnych, później rodzinkę koźlarzy czerwonych aż w końcu omal nie wywróciłem się na borowiku gigancie.




Dzisiejsze zawody miały swój początek i koniec. Po 4 godzinach intensywnego spaceru po lasach i zagajnikach wróciliśmy z p. Robertem Podleckim na parking szkolny skąd każdy osobno udał się do domu, żeby w indywidualny sposób zagospodarować to czym obdarowała nas hojna natura.



Prawdziwe, poważne mistrzostwa zawsze kończą się nagrodami. Pierwsza trójka została dzisiaj wyłoniona. Trafili do niej ci, którzy sfotografowali się na tle swoich zbiorów oraz najmłodszy z grzybiarzy. Nagrodą był krótki pobyt na "BALI". Zobaczcie jak nam było dobrze.




 Wprawdzie medali, pucharów czy dyplomów za dzisiejsze grzybobrania nie było ale pozostała nam ogromna satysfakcja ze zbiorów, dotlenione organizmy oraz kilka a może nawet kilkanaście przebytych na nogach kilometrów. Jeżeli macie swoje dokonania w tym nowym narodowym sporcie, to możecie wysyłać je do mnie poprzez portale społecznościowe lub na maila. Bardzo chętnie zorganizuję drugą edycję Mistrzostw Podwala w grzybobraniu i zamieszczę wasze osiągnięcia na blogu. Podczas wakacji każda aktywność fizyczna na świeżym powietrzu ma swoją wartość. Pamiętajcie tylko, żebyście zawsze zachowali rozsądek i bezpieczeństwo podczas leśnych wędrówek. Nie używajcie otwartego ognia, uważajcie na dzikie zwierzęta, obce helikoptery, rakiety i pod żadnym pozorem nie podejmujcie z ziemi nieznanych przedmiotów w postaci stożka z gwintem większego od paczki zapałek.


                                                    Piotr Nizioł

poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Rockandrollowy triathlon

    Kilka razy wspominałem o naszym absolwencie Pawle Siateckim, który osiąga sukcesy w triathlonie. Dzisiaj, chociaż tytuł może to sugerować, nie będzie o nim. Rockandrollowy triathlon, to moja domena. Po pierwszym miesiącu wakacji, w którym miałem trochę domowych obowiązków, przyszedł czas na doroczne doznania muzyczne. Jakoś tak się fajnie złożyło, że wspólnie z synem zaplanowaliśmy ośmiodniowe tourne z trzema przystankami. Stąd skojarzenie z triathlonem.


Wyruszyliśmy moją "Czarną Błyskawicą" w sobotnie popołudnie 29 lipca. Do pokonania mieliśmy 460 kilometrów. Meta pierwszego etapu była w Rybniku, gdzie swój koncert miał zespół TSA Michalski, Niekrasz, Kapłon. Ta formacja jest kontynuacją mojego ulubionego zespołu z czasów, w których byłem w waszym wieku. Obecnie, kiedy tylko nadarza mi się okazja, to pakuje się i jadę na ich koncert. Do Rybnika dojechaliśmy idealnie. Gdy dotarliśmy do klubu, w którym odbywał się koncert, muzycy dopiero sposobili się do wyjścia na scenę.




Dodatkową motywacją wyjazdu do Rybnika był fakt, że kilka dni wcześniej otrzymałem świeżutką, jeszcze ciepłą płytę "Niezwyciężony". Brakowało na niej tylko autografów. Teraz już są.


Drugi etap był zdecydowanie krótszy jeżeli chodzi o dystans ale o wiele dłuższy czasowo. Wymagał dobrych kilku godzin spędzonych na stojąco. Całą niedzielę poświęciliśmy na zespół Rammstein, który w ramach trasy Stadium Tour 2023 zagrał na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Najpierw jazda z Mikołowa do Chorzowa, później niemal godzinny spacer z parkingu na stadion.


Po dotarciu na błonia stadionu czekały na nas dwie godziny stania w kolejce do wejścia. Jak już znaleźliśmy się na płycie "Kotła Czarownic", kolejne dwie godziny czekaliśmy na pojawienie się na małej scenie zespołu suportującego niemiecką gwiazdę industrialnego metalu. Koncert francuskiego duetu Abelard trwał nieco ponad godzinę. 


Kiedy ostatnie promienie słońca chowały się za koroną stadionu rozpoczęło się widowisko. 


Na ogromnej scenie ciągnącej się niemal przez pół długości boiska piłkarskiego pojawił się Till Lindemann z kolegami. Przebywali na niej nieco ponad dwie godziny wykonując w tym czasie największe hity strasznie przy tym hałasując, dymiąc i ziejąc ogniem. W kulminacyjnym momencie koncertu stadion niemal zapłonął i ten kto nazwał Śląski "Kotłem Czarownic" okazał się jasnowidzem.

Po bisach zespół został wywindowany na szczyt sceny, gdzie po jednym z kolejnych wybuchów, zniknął z pola widzenia. 


Po zespole zostało tylko dzwonienie w uszach, szczypanie oczu od wszechobecnego dymu, wymieszany zapach siarki i palonej gumy oraz perspektywa godzinnego powrotu na parking. Na tym jednak nie koniec "atrakcji", bo wyjazd z Chorzowa zajął nam przynajmniej godzinę, po której kolejną poświęciliśmy na powrót do hotelu. Tak minął nam drugi etap rockandrollowego triathlonu.

Po krótkim relaksie w Beskidzie Małym, który jak widać na poniższym zdjęciu, wcale nie jest taki mały, ruszyliśmy do kolejnego etapu naszego tourne.


Trzeci etap, to 29 Pol'and'Rock na lotnisku Czaplinek - Broczyno w województwie zachodniopomorskim. Do przejechania mieliśmy blisko 600 kilometrów. Zajęło nam to prawie 7 godzin. Ten etap, to był istny maraton, który trwał aż trzy dni i przebiegał w zmiennych warunkach atmosferycznych od upałów po gwałtowne, letnie burze. Mój zabytkowy namiot, który pamięta festiwale w Jarocinie z lat 80-tych XX wieku, sprawdził się jednak znakomicie czego nie można powiedzieć o wszystkich współczesnych turystycznych "willach".


 Te szybko zmieniające się warunki pogodowe dodawały najpiękniejszemu festiwalowi świata dodatkowego uroku. Największym wygranym pierwszego dnia był zespół Lady Pank, którego koncert na bajecznie kolorowej scenie miał jeszcze dodatkową naturalną dekorację.


W trakcie trzech festiwalowych dni, na dwóch scenach, wystąpiło ponad 40 zespołów z kilkunastu krajów, z czterech kontynentów: od Australii po Finlandię oraz od Mongolii po Kanadę. Jeżeli chodzi o gatunki muzyczne, to były one równie rozległe jak pochodzenie zespołów. Od folku i country poprzez reggae, bluesa, klasycznego rocka, różne odmiany metalu, hardcore do muzyki punk. Wśród wykonawców były uznane światowe gwiazdy. Wystarczy, że wspomnę Napalm Death, Biohazard, Bullet for My Valentine, Royal Republic, Spin Doctors, Epica czy While She Sleeps.  Jeżeli chodzi o polskich wykonawców, to oprócz wspomnianego Lady Pank zagrali między innymi: Krzysztof Zalewski, LemON, Kwiat Jabłoni, Monika Brodka czy moja ulubiona Transgresja. Łączny czas wszystkich koncertów, to blisko 50 godzin muzyki na żywo. Do tego spotkania w Akademii Sztuk Przepięknych z wieloma ciekawymi gośćmi festiwalu. Na nudy nie było czasu. 



Przez cały czas festiwalu z nadzieją wypatrywałem kogoś z Podwala. Niestety, nawet firmowe ciuchy, które zakładałem, nie przyciągnęły wzroku nikogo z naszej szkoły. 



Dwa ostatnie lata były pod tym względem zupełnie inne. Podczas festiwali Jarocin 2021 i Jarocin 2022 spotykałem się z zespołem Ikarus Feel, którego skład w 4/5 składał się z absolwentów Grabskiego. Być może wiecie, że ten zespół zwyciężył w festiwalowym konkursie w roku 2021 a w kolejnym był już zaproszony jako gość i wystąpił na dużej scenie obok takich gwiazd jak Dżem, Hunter czy Kult.


Podwalaków nie spotkałem na Pol'and'Rock. Spotkałem natomiast swoich uczniów sprzed ponad 30 lat, których uczyłem w mojej pierwszej pracy w Szkole Podstawowej w Ulhówku. Jeden z nich, nieobecny w Czaplinku, zobaczył na moim profilu udostępniane zdjęcia, zadzwonił do swoich kolegów na Pol'and'Rock mówiąc "szukajcie Nizioła". No i znaleźli. Miałem ze sobą zdjęcia z festiwali w Jarocinie z lat 80 - tych XX wieku. Były to te same czarno - białe zdjęcia, które kiedyś pokazywałem im w szkole opowiadając o Jarocinie. Pożyczałem im także kasety z nagraniami z jarocińskich koncertów. Zwierzyli mi się, że w ten sposób "złapali oni rockandrollowego bakcyla" i jeżdżą teraz rodzinnie i z przyjaciółmi po różnych festiwalach. Być może spotkamy się ponownie za tydzień na kolejnym wydarzeniu, którym będzie CieszFanów Festiwal 2023. Na wszelki wypadek przygotuję kolejne pamiątki do wspólnych wspomnień. 


Nasz rockandrollowy triathlon zakończyliśmy w niedzielę 6 sierpnia. Podczas jego trwania przejechaliśmy blisko 2000 kilometrów. Podczas 5 koncertowych dni wysłuchaliśmy i obejrzeliśmy blisko 50 wykonawców spędzając na koncertach prawie 60 godzin. Medali, pucharów czy dyplomów za to nie wręczali. Nagrodą były wrażenia, które pozostaną na długi czas. Pewnie do następnego razu. Gdy podczas postoju na jednej ze stacji paliw gdzieś pomiędzy Łodzią a Warszawą snułem plany na resztę wakacji z zamyślenia wyrwało mnie pozdrowienie "Dzień dobry sorze!!!". Tym, który je wypowiedział był aktualny uczeń Grabskiego, Kacper Jakubas. Wracał on właśnie z Poznania z jakiegoś zlotu samochodowego. 



Warto mieć jakieś pasje i realizować je podczas wakacji. Życzę Wam udanego drugiego miesiąca laby. Jak będziecie gdzieś w Polsce, to rozglądajcie się dookoła siebie. Może też spotkacie kogoś z Podwala.

                                                                                                                Piotr Nizioł

3x3 na 5

 Wczoraj, w hali I Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica, odbyła się Licealiada chłopców w koszykówce 3x3. Wśród 16 startujących...