piątek, 22 grudnia 2023

Jak komfortowo i bezpiecznie bawić się na lodzie i śniegu - część II

W II części mini – poradnika o bezpieczeństwie podczas zabaw w okresie zimowym czas na aktywności ruchowe na śniegu. Zacznę od nart a właściwie od ich doboru. Musicie przede wszystkim wiedzieć co na tych nartach będziecie robić. Czy będziecie na nich biegać jak Justyna Kowalczyk?


Czy może zjeżdżać jak Maryna Gąsienica?

A może tak jak kiedyś Jagna Marczułajtis?

Bo tak jak Piotrek Żyła, to raczej nie…

Krótko mówiąc do biegania służą „biegówki”, do zjeżdżania „zjazdówki” i snowboard a do skoków „skoczkówki” (autorska nazwa jednego z moich uczniów z podstawówki). Jeżeli nie posiadacie swoich nart, to proponuję skorzystanie z wypożyczalni. Przy każdym szanującym się stoku narciarskim są takie miejsca, gdzie można wypożyczyć buty, narty, kijki i kaski. Nie polecam natomiast przekopywania strychów w poszukiwaniu sprzętu waszych rodziców, tym bardziej dziadków. Tamte sprzęty zwane potocznie „boazerią” mogą być powodem traktowania was na stoku z lekkim przymrużeniem oka. Jeżeli już dobierzecie odpowiednie do zamiarów narty, to warto pomyśleć o ubraniu. Inaczej należy ubrać się do biegania na nartach a inaczej do zjeżdżania. Do biegania proponuję dresik, nie za luźny, ale wygodny. Pod dresikiem powinna znaleźć się jakaś cienka koszulka lub golfik i oddychająca bielizna. Na stopy zakładamy niezbyt grube, lecz ciepłe i chłonne, wysokie skarpety. Dopełnieniem stroju biegacza na nartach powinny być niezbyt grube rękawiczki oraz czapka lub opaska. Jeżeli będzie nieco chłodniej lub coś będzie padało, to na dresik proponuję założyć nieprzemakalny ortalion. Do szusowania ze stoku strój powinien być nieco inny. Powiem więcej. Inaczej ubierają się narciarze tradycyjni, a inaczej snowboarderzy, którzy stanowią taką narciarską subkulturę. Narciarze tradycyjnie ubierają się najczęściej w komplet narciarski, który składa się z wygodnej, przewiewnej kurtki z kieszeniami zapinanymi na zamki, pozwalającymi bezpiecznie schować w nich portfel, dokumenty, klucze, komórkę czy karnet na wyciąg; oraz z ocieplanych, nieprzemakalnych spodni na szelkach, zapinanych z przodu na zamek błyskawiczny. Pod taki komplet narciarski zakładamy odzież podobną do tej do biegania. Skarpety powinny być ciepłe, chłonne, dosyć wysokie, chroniące stopę przed wyziębieniem a podudzie przed otarciami od sztywnych butów narciarskich. Uzupełnieniem stroju narciarza zjazdowego powinny być ciepłe, nieprzemakalne i wzmacniane rękawice, gogle oraz kask ochronny. Snowboarder, jak pisałem wcześniej, ubiera się nieco inaczej. Ci od deski kochają luz. Ubierają się więc „na cebulkę”, najczęściej mając na wierzchu jakąś obszerną bluzę. W związku z tym, że taka bluza nie ma kieszeni, a pewne rzeczy wymagają schowania, to snowboarderzy zakładają osobliwe spodnie. Najczęściej są to bardzo luźne, z krokiem pomiędzy kolanami, mocne spodnie z zapinanymi kieszeniami na bokach nogawek. Takie portki na odpowiedniej wysokości ciała utrzymuje parciany pas, który jest tak zapięty aby umożliwić spodniom zsuwanie się poniżej talii. Zdrowe to z pewnością nie jest, ale za to umożliwia snowboarderom wykonywanie przeróżnych ewolucji. Z uwagi na te właśnie ewolucje, snowboarderzy powinni także mieć kask na głowie oraz mocne rękawice na dłoniach. Gdyby, mimo wszystko, znalazł się ktoś, kto będzie chciał jak Piotr Żyła poskakać, to powinien mieć specjalny kombinezon, który powinien mieć stosowną homologację. Jej brak grozi dyskwalifikacją  !!! Podsumowując część związaną z ekwipunkiem narciarza warto jeszcze pomyśleć o niewielkim plecaku. To na wypadek gdyby nie było możliwości zostawienia zwykłego obuwia w szatni czy w samochodzie. Do takiego plecaka można także schować kanapkę, mały termos z ciepłym napojem lub mapę, która pozwoli na powrót do domu. Wiecie już zatem jak dobrać sprzęt i w co się ubrać. Teraz kilka zdań na temat, gdzie jeździć (?). Do biegania polecam trasy biegowe, które z reguły wytyczane są wzdłuż leśnych dróg i ścieżek oraz profesjonalne stoki narciarskie do zjeżdżania. Takim obiektom towarzyszy przeważnie stosowna infrastruktura uzupełniająca w postaci wspomnianych wypożyczalni sprzętu z szatniami, restauracji i barów z toaletami czy punktów medycznych i serwisowych (czasami nie wytrzymuje narciarz, innym razem sprzęt). Profesjonalne trasy biegowe i zjazdowe są także z reguły sztucznie dośnieżane, co przy takiej pogodzie jak obecnie ma niebagatelne znaczenie. Istotną różnicą pomiędzy profesjonalnym stokiem a „oślą łączką” jest także wyciąg narciarski. Przy tej okazji chciałbym udzielić kilku wskazówek co do korzystania z nich. Wyciągi dzielą się na orczykowe, krzesełkowe (kanapowe) oraz kolejki linowe. Korzystając z każdego z tych udogodnień pamiętać należy o stosowaniu się do poleceń obsługi, które gwarantują bezpieczeństwo i komfort. Na wyciągach orczykowych jedziemy pod górę po wytyczonych torach, trzymając w jednej ręce kijki a drugą asekurując orczyk umieszczony pomiędzy udami. Jeżeli podczas wjazdu zdarza się wywrotka, to należy niezwłocznie zejść z toru jazdy. Korzystając z wyciągów krzesełkowych i kanapowych należy pamiętać, żeby ilość osób zgadzała się z liczbą miejsc oraz, żeby po zajęciu miejsca odpowiednio się zabezpieczyć. Podczas jazdy w górę nie wolno kołysać, rzucać czegokolwiek czy zbyt wcześnie zwalniać zabezpieczenie. W kolejkach linowych zachowujemy się tak jak w środkach komunikacji miejskiej.

Wiecie już, gdzie bezpiecznie można korzystać z uciech na śniegu. Czas zatem na kilka uwag czego unikać. Przede wszystkim odradzam korzystanie z przypadkowych górek, na których pod warstwą śniegu mogą znaleźć się kamienie, korzenie, koleiny lub inne niebezpieczne niespodzianki. Jeżeli nie ma innej możliwości i musowo korzystać z takiej górki, to trzeba pamiętać aby tor jazdy nie krzyżował się z drogami, ścieżkami, chodnikami, zbiornikami wodnymi lub na nich nie kończył. Unikajcie także zjazdów w lesie. O ile nie ma przeciwwskazań co do biegania po nim, to już zjeżdżanie może zakończyć się na jakimś drzewie.

Na koniec dzisiejszego odcinka parę rad dotyczących bezpiecznego saneczkowania.

O ubiorze i sprzęcie nie będę się już rozwodził. Najważniejsze to pamiętać o tym, że na sankach nie wolno zjeżdżać w miejscach gdzie zjeżdżają narciarze. Niebezpieczne jest także zjeżdżanie „na Indianina” czyli głową w dół. Istnieje taki sport jak skeleton, gdzie właśnie w ten sposób się jeździ, ale ma to miejsce na specjalnych torach i zawodnicy są odpowiednio zabezpieczeni. Od przeciętnego saneczkarza trudno wymagać aby jeździł w kasku. Podobnie jak to opisywałem przy nartach należy unikać krzyżowania się toru jazdy z innymi traktami oraz jazdy pomiędzy drzewami. Warto także pamiętać o tym, żeby po zjeździe nie dać się nabrać cwaniaczkom zachęcającym do dotknięcia językiem płozy sanek, bo będzie buba !!!

To tyle co miałem wam do powiedzenia. Mam nadzieję, że moje wskazówki pozwolą na bezpieczne i radosne korzystanie z zimowych uciech i w komplecie oraz w dobrym zdrowiu spotkamy się w szkole po feriach świątecznych a później po zimowych. Jako uzupełnienie moich osobistych przemyśleń i spostrzeżeń związanych z bezpiecznym uprawianiem sportów zimowych podaję link do strony, na której zapoznacie się z oficjalnym „Kodeksem narciarskim FIS” łącznie z komentarzami. Zachęcam do lektury.

https://www.narty.pl/bezpieczenstwo/kodeks-fis

                                                                                                                Piotr Nizioł

czwartek, 21 grudnia 2023

Jak komfortowo i bezpiecznie bawić się na lodzie i śniegu

Wprawdzie zima kalendarzowa nadejdzie dopiero za kilka dni, jednakże już na początku grudnia dała nam się trochę we znaki. Nieźle wtedy przyprószyło i trochę przymroziło. Mnie ten atak zimy zastał w Katowicach dokąd pojechałem na koncert mojego ulubionego zespołu TSA, na który zabrałem absolwenta sprzed ...nastu lat. Jako doświadczeni podróżnicy przewidzieliśmy to jednak i dobrze się przygotowaliśmy do tej eskapady.


 Aktualnie mamy pogodę raczej przypominającą przedwiośnie lub późną jesień. Za oknem pada deszcz i słychać wzmagający się wiatr. Podobno znowu jakiś orkan nadciąga. Nie należy jednak zapominać, że za nami dopiero połowa grudnia i zima w końcu nadejdzie. Niektórzy z was czekają pewnie na nią z nadzieją, że pojawią się sprzyjające warunki do zabaw na śniegu i lodzie. Aby te zabawy były udane i przynosiły wiele radości koniecznie trzeba pamiętać o zagrożeniach występujących w okresie zimowym oraz zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa. W kilku zdaniach pozwolę sobie na omówienie tych zagrożeń oraz przypomnę podstawowe zasady bezpiecznego korzystania z zimowych uciech. Zacznę od ubrania. Mnie jako urodzonego w styczniu czasami ponosi fantazja. Nie naśladujcie mnie i nie róbcie tego w domu.



Kto choć trochę zna klasykę polskiego filmu wie, że „… jak jest zima, to musi być zimno. To odwieczne prawo natury”. Żeby zatem to zimno nie było zbyt dokuczliwe podczas zabaw na  śniegu czy lodzie należy pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Pamiętajcie, żeby podczas przebywania na dworze być odpowiednio ubranym. Zacznę od dołu. Na nogach powinniście mieć buty zimowe: kamaszki, trzewiki lub kozaczki. Oprócz odpowiedniego obuwia na stopach powinny znajdować się ciepłe skarpety, stopki zostawcie sobie na lato. Przy dużym mrozie warto zapytać rodziców co to są rajtuzy czy kalesony i czy przypadkiem  nie ma ich gdzieś w domu (?). Jeżeli tak, to warto skorzystać i dopiero na nie założyć spodnie. Zapomniałem jeszcze o bieliźnie. Zimową porą warto posiadać nieco cieplejsze wersje niż na lato. Można pomyśleć o bieliźnie termoaktywnej. Powyżej pasa odzienie powinno wyglądać następująco: podkoszulek wpuszczony w spodnie (żeby nie odsłaniać pleców); na podkoszulek jak sama nazwa wskazuje zakładamy koszulę, np. flanelową; zamiast koszuli może być jakaś bluzka; na koszulę lub bluzkę zakładamy sweterek albo bluzę polarową; szyję zabezpieczamy szalikiem, chustką lub kominem; zwieńczeniem tego wszystkiego powinna być ciepła kurtka, kożuszek lub futerko. Ten wielowarstwowy sposób ubierania się nosi swojską nazwę „na cebulkę”. Uzupełnieniem zimowego stroju powinna być ciepła czapka zasłaniająca zatoki czołowe i uszy oraz rękawiczki. Tak ubrani możecie śmiało wybrać się na sanki, łyżwy, narty czy na zwykły zimowy spacer. Jeżeli pomyślicie o łyżwach, to warto wiedzieć to: 


Lublin należy do tej wąskiej grupy miast, które mają kryte, sztuczne lodowisko. Nie ma zatem problemu z tym, gdzie bezpiecznie i w komfortowych warunkach można pojeździć na łyżwach. Wystarczy tylko chcieć. Jak zapewne wiecie „ICEMANIA” znajduje się w kompleksie „AQUA LUBLIN”, który oprócz ślizgawki oferuje mnóstwo innych atrakcji. Niektóre klasy miały już okazję wspólnie się poślizgać. Słyszałem także o osobach, które samodzielnie lub w towarzystwie znajomych lub rodziny wożą się na łyżwach w tym miejscu. Należy to w całej rozciągłości pochwalić i propagować. Mamy także łyżwiarkę figurową, która kilka razy w tygodniu trenuje w tym miejscu. Pisałem o niej 29 listopada. Innych miejsc nie polecam, wręcz odradzam (!!!). Niech was ręka boska broni przed tym, aby ślizgać się na zamarzniętych akwenach wodnych. Zalew Zemborzycki czy jeziora Pojezierza Łęczyńsko – Włodawskiego to miejsca, w których o odpowiedniej porze roku można się wybrać na strzeżone kąpieliska czy wędkarstwo. Nigdy na łyżwy !!! W moich czasach szkolnych organizowane były lodowiska przyszkolne. Jeżeli w waszych miejscowościach pracują jeszcze nauczyciele posiadający wiedzę a przede wszystkim chęci i możliwości do wylania tafli na szkolnym boisku, to możecie śmiało z takich lodowisk korzystać. Obawiam się jednak, że tego typu działania należą już niestety do historii polskiego szkolnictwa. A szkoda. Gdyby ktoś zapragnął pójść na narty, to też trzeba pamiętać o kilku zasadach. Napiszę o nich w drugiej części poradnika "Jak komfortowo i bezpiecznie bawić się na lodzie i śniegu".

                                                        Piotr Nizioł 



środa, 20 grudnia 2023

Siatkarki i siatkarze poznali rywali

 Nasze siatkarskie reprezentacje dziewcząt i chłopców zgodnie awansowały do kolejnej fazy rozgrywek Licealiady. Pisałem o tym 30 X i 11 XII. 

Do tego etapu rywalizacji awansowało 8 szkół wśród dziewcząt i 10 wśród chłopców. Mecze zostały zaplanowane już na 2024 rok. Jako pierwsi na parkiet wybiegną chłopcy, którzy trafili do grupy II. Ich rywalami będą reprezentacje Akademickiego Liceum Mistrzostwa Sportowego, XXX LO, Zespołu Szkół Elektronicznych oraz Zespołu Szkół Samochodowych. Rywalizacja została zaplanowana na dwa dni. 9 stycznia o godz. 8:30 podopieczni p. Ewy Jóźwiak, której asystuje p. Piotr Choduń, zmierzą się z drużyną "Elektronika". Drugi mecz, z ALMS-em, zaplanowany jest na godz. 11:00 a zaraz po nim nasi siatkarze wybiegną na parkiet, żeby zmierzyć się z reprezentacją XXX LO. Dokończenie rywalizacji odbędzie się 17 stycznia a ostatnim rywalem naszych będą siatkarze z "Samochodówki". Wszystkie mecze odbędą się w hali CSR Łabędzia. Trzymajcie kciuki za naszych.


Dziewczęta, które bronią w tym roku srebrnych medali, także trafiły do grupy II. Przewrotny los sprawił, że jedną z rywalek naszych dziewcząt będzie reprezentacja I LO, która przed rokiem wygrała Licealiadę. Do turnieju finałowego awansują po dwie drużyny z każdej z grup i miejmy nadzieję, że właśnie te dwie ekipy wejdą do strefy medalowej. Oprócz I LO w naszej grupie zagrają ponadto reprezentacje XXI  i III LO. Wszystkie mecze tej fazy rozgrywek odbędą się 11 stycznia w hali I LO. O godz. 9:00 podopieczne p. Piotra Chodunia, któremu asystuje p. Ewa Jóźwiak, zmierzą się z drużyną "Biskupiaka". Godzinę później rywalkami naszych dziewcząt będą siatkarki z "Unii" a turniej zakończy mecz z gospodyniami czyli ze "Staszicem". Nasze siatkareczki czeka niezły maraton. Wierzę, że p. Choduń odpowiednio zmotywuje swoje zawodniczki i tak będzie dobierał skład, żeby wszystkie dziewczyny wytrzymały kondycyjnie. Nam pozostaje trzymanie kciuków i wiara w awans.

                                                                                                        Piotr Nizioł

wtorek, 19 grudnia 2023

Dwa oblicza koszykówki...

 Poniedziałek był dla naszej szkolnej społeczności dniem koszykówki. Zdecydowały o tym dwa wydarzenia. Pierwsze z nich, to udział naszej męskiej reprezentacji w II fazie rozgrywek Licealiady, drugie natomiast, to doroczny charytatywny "Mecz Słodkich Serc". Te dwa wydarzenia ukazały dwa odmienne oblicza jednej gry zespołowej. Ale po kolei.


Do II fazy Licealiady w koszykówce nasza reprezentacja prowadzona przez p. Iwonę Wysokińską, której asystowała p. Dorota Szczerba,zakwalifikowała się po wygraniu dwóch spotkań w grupie eliminacyjnej (z MLO Paderewski i VI LO). Los przydzielił nas do grupy z ubiegłorocznymi mistrzami (ALMS) oraz zdobywcami brązowych medali Licealiady (V LO). W takim towarzystwie nie należeliśmy do faworytów grupy. Wczorajsze mecze to potwierdziły. W potyczce z obrońcami tytułu, reprezentacją Akademickiego Liceum Mistrzostwa Sportowego, które naszpikowane jest medalistami mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych byliśmy bez szans. Mecz zakończył się naszą porażką 9 : 97. Przy takim wyniku wraca dyskusja na temat zasadności rywalizacji amatorów, jakimi są nasi koszykarze, z profesjonalistami trenującymi po kilka godzin dziennie i grającymi w klubach. Prawda jest taka, że w takiej grze jaką jest koszykówka, taka rywalizacja nie może skończyć się inaczej. Dla koszykówki nie jest to dobre. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z tego meczu.




W drugim wczorajszym spotkaniu nasza reprezentacja zmierzyła się z drużyną V LO. Jak wspomniałem na początku, to ubiegłoroczni brązowi medaliści. Po porażce z ALMS-em naszym trudno było sie zmobilizować i mecz zakończył się porażką 15 : 66. Oto kilka migawek z tego spotkania, które otrzymałem od p. Doroty Szczerby.




Jako podsumowanie wczorajszego turnieju na usta ciśnie mi się cytat z Józefa Piłsudskiego "Być zwyciężonym i nie ulec, to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach, to klęska". Nasi koszykarze zakończyli tegoroczną edycję Licealiady w przedziale miejsc 5-6. To duży sukces i wierzę, że za rok będzie jeszcze lepiej.


Zupełnie inny wymiar koszykówki miał miejsce wczoraj w Hali MOSiR. Tam odbył się 29 Mecz Słodkich Serc. Anonsując go w miniony piątek wspomniałem, że drużynę lubelskich sportowców poprowadzi nasz nauczyciel, p. Piotr Choduń. Przez myśl mi jednak nie przeszło, że zrobi to w tak spektakularny sposób. Kto był ten wie o czym myślę. Reszta przeczyta i zobaczy na fotkach. Ja należałem do tych szczęśliwców, którzy to wydarzenie mogli oglądać "na żywo".


Wracając wczoraj ze szkoły zatrzymałem się przy osiedlowym sklepie, kupiłem trochę słodyczy, w domu zjadłem obiad i później z zakupami udałem się do Hali MOSiR. Bohaterami wczorajszego meczu były reprezentacje lubelskich koszykarek i koszykarzy oraz drużyna złożona z przedstawicieli innych dyscyplin, którą prowadził p. Piotr Choduń a asystowała mu p. Beata Stepaniuk - Kuśmierzak - Zastępca Prezydenta Miasta Lublin.


Jak widzicie nasz nauczyciel poszedł na całość i wystąpił w stroju Shreka. Nic dziwnego, bo taki pseudonim boiskowy miał w trakcie swojej kariery jako zawodnik rugby KS Budowlani Lublin. W składzie drużyny prowadzonej przez p. Piotra Chodunia były piłkarki ręczne MKS FunFloor, rugbiści Edach Budowlanych, piłkarze Motoru i siatkarze Bogdanki LUK Lublin. Mecz zakończył się wygrana połączonej drużyny koszykarek Polskiego Cukru AZS UMCS oraz koszykarzy Polskiego Cukru Start Lublin 86 : 65. Nie wynik na parkiecie był jednak najważniejszy. Zdecydowanie ważniejszy był cel charytatywny oraz dobra zabawa. Podczas wczorajszego meczu zebrano ponad 1300 kilogramów słodyczy, które w paczkach świątecznych zostaną przekazane wychowankom domów dziecka. Ponadto różne instytucje wspomagające oraz sponsorzy indywidualni przekazali domom dziecka masę sprzętu sportowego.  Zobaczcie jaką atmosferę z wczorajszego meczu na parkiecie hali MOSiR udało mi się utrwalić. 

Mecz Słodkich Serc rzutem sędziowskim rozpoczęła red. Ewa Dados, pomysłodawczyni akcji

Okrzyk Drużyny Słodkich Serc

Przerwy pomiędzy kwartami były wypełnione różnymi konkursami dla dzieci i ...

... sportowców

Takie akcje mógł zaplanować tylko p. Piotr Choduń

Koszykówka jak widzicie może mieć różne oblicza. Może być jednostronnym widowiskiem a może też  dawać grającym oraz kibicom tak wiele radości. Tylko od nas zależy, które z nich przybierze.

                                                                                                                Piotr Nizioł

poniedziałek, 18 grudnia 2023

Weekendowe sukcesy tenisowe

 Sezon tenisa stołowego trwa od wczesnej jesieni do późnej wiosny. Rozgrywki ligowe toczą się pełną parą a i nie brakuje imprez klasyfikacyjnych, przedświątecznych i mistrzowskich. Przeglądając, jak zwykle w niedzielny wieczór, strony dotyczące tenisa stołowego, natknąłem się na kilka informacji o sukcesach naszej uczennicy oraz absolwentów. Zacznę od Tosi Serafin (I BDT), która w sobotę i w niedzielę uczestniczyła w 8 Ogólnopolskim Świątecznym Turnieju Tenisa Stołowego, który odbywał się w Kraśniku. W nazwie jest "Ogólnopolski" ale w tym roku turniej miał nieco szerszy zasięg, bo uczestniczyła w nim liczna grupa dzieci i młodzieży z Ukrainy (Lwów, Żółkiew, Łuck). Nasza uczennica reprezentująca klub Żaczek Fajsławice rywalizowała w silnie obsadzonej kategorii kadetek (do lat 16). Tosia dotarła aż do finału, w którym przegrała z Natalią Hrytshysyn ze Lwowa. Trzecie miejsce zajęła Lena Romanowska z Sygnału Lublin. Brawo Tosia !!!


Doczytałem się także o sukcesach naszej wybitnej absolwentki oraz absolwenta. Zacznę od Kingi Dzioch, która naszym nauczycielom pracującym ponad 10 lat znana jest jako Kinga Jabłońska. Już kilka razy w tym roku szkolnym zdarzyło mi się pisać o Kindze. Aktualnie reprezentuje ona I ligowy klub ATS Akanza AZS UMCS Lublin. Jako zawodniczka tego klubu uczestniczyła w miniony piątek, który jak wiadomo jest małym weekendem, w Akademickich Mistrzostwach Województwa Lubelskiego w Tenisie Stołowym. Nasza absolwentka wywalczyła w tym turnieju brązowy medal indywidualnie a UMCS nie miał sobie równych w klasyfikacji drużynowej i Kinga dorzuciła do swojego dorobku złoto w drużynie. Gratulacje Kinga !!!

Foto: AZS Politechnika Lubelska ( https://www.facebook.com/KUAZSPL )

Na podium 3 Grand Prix Polski Niepełnosprawnych uplasował się nasz absolwent Patryk Saba. To nie pierwsze tego typu osiągnięcie naszego byłego ucznia. Patryk regularnie staje na podium zawodów Grand Prix a ponadto jest wielokrotnym medalistą Mistrzostw Polski oraz reprezentantem kraju. Jego trenerem klubowym w Inegracyjnym Centrum Sportu i Rekreacji START jest inny nasz były uczeń, Bartosz Kiciak. Tym razem Patryk startował w Gdańsku i w swojej kategorii zajął III miejsce. Na zdjęciu poniżej, drugi z prawej. Wielkie słowa uznania Patryk !!!


Jeżeli są wśród czytających osoby zainteresowane grą w tenisa stołowego, to zapraszam na zajęcia pozalekcyjne, które odbywają się w naszej "pigpongowni" we wtorki w godzinach 14:55 - 15:40. 

                                                                                                                Piotr Nizioł

piątek, 15 grudnia 2023

29 Mecz Słodkich Serc

 Okres okołoświąteczny, to od lat czas, w którym organizowane są przeróżne akcje charytatywne. Przed tygodniem mieliśmy w szkole kolejną edycję akcji "Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę". Jutro zaczyna się weekend cudów czyli finał "Szlachetnej Paczki". Za nieco ponad miesiąc ulice zapełnią się natomiast wolontariuszami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Nasze społeczeństwo jest wyjątkowe pod względem niesienia pomocy potrzebującym. Sportowcy pod tym względem nie są inni. 


Już po raz 29 organizowany jest w naszym mieście wyjątkowy mecz koszykówki, na który biletem wstępu są słodycze dla wychowanków domów dziecka. Odbędzie się on w najbliższy poniedziałek, 18 grudnia, w Hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli przy Alejach Zygmuntowskich 4. Początek zaplanowano na godzinę 18:00. Piszę o tym już dzisiaj, żebyście mieli czas na kupno jakiejś czekolady, bombonierki czy batona. Za tak specyficzny bilet będziecie mieli okazję obejrzeć w akcji sportowców z pierwszych stron gazet. W poniedziałkowym meczu zmierzą się ze sobą: drużyna złożona z koszykarek Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin oraz ich kolegów z Polskiego Cukru Startu Lublin oraz reprezentacja złożona z zawodników lubelskich klubów: Bogdanka LUK Lublin (siatkówka), EDACH Budowlani Lublin (rugby), MKS FunFloor Lublin (piłka ręczna), Motor Lublin (piłka nożna) oraz Platinum Motor Lublin (żużel). Taki mecz to niepowtarzalna okazja do zobaczenia tych wszystkich wyjątkowych sportowców w jednym miejscu i w tym samym czasie. Wśród bohaterów poniedziałkowego meczu nie zabraknie przedstawiciela naszej szkoły. Podobnie jak w roku ubiegłym, jednym z trenerów drużyny Gwiazd będzie p. Piotr Choduń. Na ławce trenerskiej zasiądzie on obok p. Beaty Stepaniuk - Kuśmierzak (Zastępcy Prezydenta Miasta Lublin). Trenerami drużyny koszykarek i koszykarzy Polskiego Cukru będzie p. Krzysztof Szewczyk, którego małżonka pracowała kiedyś w naszej szkole oraz p. Artur Gronek

Foto: Urząd Miasta Lublin

Na powyższej fotografii uwieczniono uczestników ubiegłorocznego Meczu Słodkich Serc. Wśród nich można dojrzeć naszego nauczyciela WF. Mam nadzieję, że go rozpoznacie. W jego imieniu zapraszam do Hali MOSiR w najbliższy poniedziałek. Ja się wybieram.

                                                                                                        Piotr Nizioł

czwartek, 14 grudnia 2023

Podkomorzy byłby dumny

 Od tygodnia w tej części szkoły, w której znajduje się sala gimnastyczna słychać donośne dźwięki "Poloneza" Wojciecha Kilara z filmu "Pan Tadeusz". Już od ponad 20 lat właśnie do tego utworu nasi "studniówkowicze" tańczą na rozpoczęcie swojego balu. W tym roku szkolnym Studniówka odbędzie się 13 stycznia w hotelu Focus Premium Lublin. To już niecały miesiąc. Aktualnie w klasach maturalnych podczas lekcji wychowania fizycznego nauczamy i doskonalimy podstawowy krok oraz figury naszego tańca narodowego. 


Już nieodżałowana Anna Jantar w 1974 roku śpiewała, że "Najtrudniejszy pierwszy krok". Przekonują się o tym kolejne pokolenia naszych maturzystów. Zanim wszyscy ogarną podstawowy krok mija cała lekcja.


Jak już nogi zaczną dobrze tańczyć/chodzić zaczynamy stopniowanie trudności. Na początek nauka trzymania i krok podstawowy w parach. Tańczymy/chodzimy po prostej oraz ze zmianą kierunku, raz w prawo, raz w lewo. Humory jak widać, dopisują.


Po ćwiczeniach w parach płynnie przechodzimy do tworzenia kolumn czwórkowych.


Kiedy czwórki potrafią zmienić kierunek w prawo i w lewo, to poziom trudności jeszcze wzrasta. Na komendę "czwórka w lewo, czwórka w prawo" kolumna dzieli się i tańczy/idzie po przeciwległych stronach sali. Nakazujemy wtedy obserwowanie przeciwległej czwórki i wyrównanie poprzez skracanie bądź wydłużanie kroku.


Sporo trudności przysparza naszym tancerzom pierwsza figura, którą nazywamy "mijanka". Polega ona na tym, że idące na czołowe zderzenie ze sobą kolumny czwórkowe mijają się ze sobą w ten sposób, że pary zwalniają trzymanie i pojedynczo przechodzą pomiędzy partnerem i partnerką czyli mijają się. Dużym ułatwieniem w nauczaniu tej figury jest obecność w grupie jakiegoś Janka. Przedstawiamy go wtedy wszystkim tancerzom i jak kolumny czwórkowe zbliżają się do siebie, to wtedy krzyczymy "MIŃ JANKA !!!" i wszyscy posłusznie mijają Janka. To dla niektórych czasami jest bardziej zrozumiałe niż "mijanka". Mijanki robimy dwukrotnie, po każdej stronie


Jak już mijanki robi się z zamkniętymi oczyma, to można przejść do kolejnej figury, którą jest tunel. Nasi tancerze bardzo lubią te figurę, bo ona skraca dystans pomiędzy tańczącymi a w dodatku jak ktoś jest w środku tunelu, to może sobie normalnie pochodzić, bo i tak nikt nie widzi czy krok poloneza jest zachowany. Tunele, podobnie jak mijanki, powtarzamy dwukrotnie. Chodzi o to, żeby nikt nie był poszkodowany i miał chwilę na wyluzowanie.


Po dwóch mijankach i dwóch tunelach przychodzi czas na kolumnę ósemkową, która jest początkiem końca całego układu. Jednak końcówka naszego układu poloneza, to wyższa szkoła jazdy. Niemalże taka "rockandrollowa jazda bez trzymanki". Nie wszyscy to ogarniają na początku. Pocieszając ich mówię wtedy, że "najgorsze pierwsze 10 lat" i to najczęściej pomaga. Pierwszą figurą w kolumnie ósemkowej jest szpaler. Partnerzy mają wtedy łatwo, bo stoją tylko w niewielkim rozkroku trzymając uniesione do góry ramiona. Jedni prawe, drudzy lewe. Pod tymi ramionami przechadzają się partnerki. Niby proste ale często bywa tak, że niektórym mylą się kierunki i wtedy zaczyna się zabawa.


Mamy jednak na to sprawdzone sposoby. Najlepiej jest jak któraś z pań nauczycielek wcieli się w tancerkę. Wtedy pozostałe tańczące wiedzą, w którą stronę maja pójść i idzie jak z płatka.


Drugą figurą w kolumnie ósemkowej jest wykonanie czegoś co my nazywamy "ósemka w parach" albo "rączka - rączka". Na pierwszy sygnał wodzireja para tańczących wykonuje zwrot twarzą do siebie a następnie na drugi sygnał dotykając się wewnętrznymi powierzchniami swoich prawych dłoni wykonuje pół obrotu zgodnie z ruchem wskazówek zegara po czym zmienia dłonie i wraca na pozycje wyjściowe wykonując pół obrotu w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. 


Ostatnią figurą przed ukłonem jest przejście partnerki dookoła klęczącego na prawym kolanie partnera. Na sygnał wodzireja, który na tym zdjęciu tak pięknie klęczy, partnerka wykonuje 12 króciutkich kroczków przeciwnie do ruchów wskazówek zegara dookoła partnera. 


Niektórzy mając problem z odróżnieniem prawej nogi od lewej na wszelki wypadek klękają na obydwa kolana :) Później na sygnał partner wstaje i na kolejny razem z partnerką obracają się twarzami do siebie i partner kłania się partnerce a ta subtelnie wykonuje eleganckie dygnięcie. 


Studniówkowy układ poloneza, to przedsięwzięcie, którego w pojedynkę nie da rady ogarnąć. Konieczna jest współpraca wielu nauczycieli, którzy bacznie obserwują tańczących wyławiając wszelkie niedociągnięcia, tak aby podczas balu studniówkowego wszystko wyszło jak należy. Chodzi o to, żeby nie było wstydu gdyby nagle pojawił się mickiewiczowski Podkomorzy. 


Póki co zamiast Podkomorzego pojawiam się ja. Moja mina świadczy o tym, że nie jest źle. Z czasem może być już tylko lepiej. Mają temu służyć lekcje WF oraz próby z zaproszonymi partnerami. Pierwsza taka próba w naszej sali gimnastycznej zaplanowana jest na czwartek 4 stycznia 2024 roku o godzinie 15:30. Poinformujcie o tym swoje partnerki i partnerów spoza szkoły, żeby tak sobie zaplanowali swoje zajęcia, aby mogli tego dnia uczestniczyć w tej próbie. Zadbajcie też o to, żeby osoby spoza szkoły miały zmienne obuwie. Jest także przewidziana próba w hotelu Focus Premium Lublin. Będzie ona połączona ze szkolenie BHP i odbędzie się 9 stycznia także o godzinie 15:30. Tam już będzie można popróbować tańczyć w waszym balowym obuwiu czyli w szpileczkach i pantoflach. Serdecznie zapraszam.

                                                                                                                Piotr Nizioł

środa, 13 grudnia 2023

Bardzo pozytywnie zakręceni 2.2 "Sanktuarium Pana Jana"

 Miniony poniedziałek był wyjątkowo obfity w wydarzenia sportowe z udziałem naszych reprezentacji. Miałem dzięki temu materiał na dwa dni. Jednak to nie wszystko co się wydarzyło 11 grudnia. Wieczorem w Centrum Historii Sportu znajdującym się w Arenie Lublin miało miejsce wyjątkowe wydarzenie. Odbyła się tam premiera biografii p. Jana Puchali, żywej legendy lubelskiego sportu, wychowawcy wielu pokoleń lubelskich nauczycieli, trenera lokalnych drużyn i znanych sportowców, sędziego i działacza sportowego. 



Postać Jana Puchali to klasyczny przykład człowieka bardzo pozytywnie zakręconego. Jako młody chłopak z podlubelskiej wioski odkrył w sobie wielką pasję do sportu, którą od ponad 60 lat realizuje na wielu płaszczyznach. Pracował jako nauczyciel, trener czy wizytator kuratorium. Wykonując te obowiązki znajdował także czas na pracę jako sędzia lekkiej atletyki, działacz sportowy, społecznik oraz wszędobylski kibic sportowy na meczach ligowych czy zawodach sportowych dzieci i młodzieży. Niektórzy z was mogli spotkać p. Jana podczas zawodów lekkoatletycznych, biegów przełajowych czy piłkarskich. 


Pana Jana najczęściej można było spotkać  jako sędziego pchnięcia kulą. Nie ograniczał się on wtedy jedynie do dokonywania pomiaru czy stwierdzania ważności próby. Bardzo często udzielał też wskazówek jak powinna wyglądać prawidłowa technika pchnięcia. Korzystając z tych porad wielu uczestników konkursu kulomiotów poprawiało swoje wyniki czy ustanawiało rekordy życiowe.


"Oczkiem w głowie" p. Jana Puchali jest boisko oraz obiekty sportowe w wąwozie na Kalinowszczyźnie. Przez wiele lat zabiegał on o ich powstanie i pomimo 80 - tki na karku ciągle pełni funkcję gospodarza tych obiektów. Zawsze można go spotkać podczas biegów przełajowych, które jesienią odbywają się na trasach wytyczanych na terenie wąwozu. Jak tam jestem, to zawsze się spotykamy.


Wielką pasją bohatera dzisiejszego odcinka "Bardzo pozytywnie zakręconych" jest piłka nożna. Przez wiele lat był on trenerem w KS Lublinianka. Prowadził także zajęcia z młodzieżą na boisku w wąwozie na Kalinowszczyźnie. Teraz nie opuszcza żadnego meczu na stadionie przy ul. Leszczyńskiego czy na Arenie Lublin. Jest także stałym kibicem podczas zawodów szkolnych. 


Jak wspomniałem na początku dzisiejszego wpisu, Pan Jan Puchala jest wychowawcą wielu pokoleń lubelskich nauczycieli wychowania fizycznego. Na mojej drodze stanął w roku 1985 kiedy po ukończeniu liceum ogólnokształcącego zostałem słuchaczem Studium Nauczycielskiego Wychowania Fizycznego, mieszczącego się w budynku obecnego "Biskupiaka". W latach 1962 - 1994 kształcili się tam nauczyciele różnych specjalności a w latach 1984 - 1991 nauczyciele WF. W tamtych latach "Puchalówkę", bo tak potocznie nazywano tę szkołę, ukończyło 468 nauczycieli wychowania fizycznego. Wielu z nich nadal uczy w lubelskich szkołach podstawowych oraz ponadpodstawowych. 



Z naszego grona "wuefistów" oprócz p. Piotra Chodunia i mnie, którzy byliśmy obecni podczas wieczoru autorskiego, na Krzywą 6 (tak kiedyś nazywała się obecna ulica ks. Michała Słowikowskiego) uczęszczał także p. Robert Rachwał. Skoro nas jest trzech w jednej szkole, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w pozostałych lubelskich i rozsianych po całym województwie placówkach oświatowych, jest jeszcze wielu studentów p. Jana. Być może wśród was są uczniowie absolwentów "Puchalówki" i wy, w którymś pokoleniu, także jesteście wychowankami p. Jana Puchali.

                                                                                                               Piotr Nizioł

PRZYPOMINAJKA

 Tych, którzy jeszcze nie wiedzą, bo rzadko zwracają uwagę na naszą tablicę przy pokoju nauczycieli wychowania fizycznego, informuję, że pla...