środa, 13 grudnia 2023

Bardzo pozytywnie zakręceni 2.2 "Sanktuarium Pana Jana"

 Miniony poniedziałek był wyjątkowo obfity w wydarzenia sportowe z udziałem naszych reprezentacji. Miałem dzięki temu materiał na dwa dni. Jednak to nie wszystko co się wydarzyło 11 grudnia. Wieczorem w Centrum Historii Sportu znajdującym się w Arenie Lublin miało miejsce wyjątkowe wydarzenie. Odbyła się tam premiera biografii p. Jana Puchali, żywej legendy lubelskiego sportu, wychowawcy wielu pokoleń lubelskich nauczycieli, trenera lokalnych drużyn i znanych sportowców, sędziego i działacza sportowego. 



Postać Jana Puchali to klasyczny przykład człowieka bardzo pozytywnie zakręconego. Jako młody chłopak z podlubelskiej wioski odkrył w sobie wielką pasję do sportu, którą od ponad 60 lat realizuje na wielu płaszczyznach. Pracował jako nauczyciel, trener czy wizytator kuratorium. Wykonując te obowiązki znajdował także czas na pracę jako sędzia lekkiej atletyki, działacz sportowy, społecznik oraz wszędobylski kibic sportowy na meczach ligowych czy zawodach sportowych dzieci i młodzieży. Niektórzy z was mogli spotkać p. Jana podczas zawodów lekkoatletycznych, biegów przełajowych czy piłkarskich. 


Pana Jana najczęściej można było spotkać  jako sędziego pchnięcia kulą. Nie ograniczał się on wtedy jedynie do dokonywania pomiaru czy stwierdzania ważności próby. Bardzo często udzielał też wskazówek jak powinna wyglądać prawidłowa technika pchnięcia. Korzystając z tych porad wielu uczestników konkursu kulomiotów poprawiało swoje wyniki czy ustanawiało rekordy życiowe.


"Oczkiem w głowie" p. Jana Puchali jest boisko oraz obiekty sportowe w wąwozie na Kalinowszczyźnie. Przez wiele lat zabiegał on o ich powstanie i pomimo 80 - tki na karku ciągle pełni funkcję gospodarza tych obiektów. Zawsze można go spotkać podczas biegów przełajowych, które jesienią odbywają się na trasach wytyczanych na terenie wąwozu. Jak tam jestem, to zawsze się spotykamy.


Wielką pasją bohatera dzisiejszego odcinka "Bardzo pozytywnie zakręconych" jest piłka nożna. Przez wiele lat był on trenerem w KS Lublinianka. Prowadził także zajęcia z młodzieżą na boisku w wąwozie na Kalinowszczyźnie. Teraz nie opuszcza żadnego meczu na stadionie przy ul. Leszczyńskiego czy na Arenie Lublin. Jest także stałym kibicem podczas zawodów szkolnych. 


Jak wspomniałem na początku dzisiejszego wpisu, Pan Jan Puchala jest wychowawcą wielu pokoleń lubelskich nauczycieli wychowania fizycznego. Na mojej drodze stanął w roku 1985 kiedy po ukończeniu liceum ogólnokształcącego zostałem słuchaczem Studium Nauczycielskiego Wychowania Fizycznego, mieszczącego się w budynku obecnego "Biskupiaka". W latach 1962 - 1994 kształcili się tam nauczyciele różnych specjalności a w latach 1984 - 1991 nauczyciele WF. W tamtych latach "Puchalówkę", bo tak potocznie nazywano tę szkołę, ukończyło 468 nauczycieli wychowania fizycznego. Wielu z nich nadal uczy w lubelskich szkołach podstawowych oraz ponadpodstawowych. 



Z naszego grona "wuefistów" oprócz p. Piotra Chodunia i mnie, którzy byliśmy obecni podczas wieczoru autorskiego, na Krzywą 6 (tak kiedyś nazywała się obecna ulica ks. Michała Słowikowskiego) uczęszczał także p. Robert Rachwał. Skoro nas jest trzech w jednej szkole, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w pozostałych lubelskich i rozsianych po całym województwie placówkach oświatowych, jest jeszcze wielu studentów p. Jana. Być może wśród was są uczniowie absolwentów "Puchalówki" i wy, w którymś pokoleniu, także jesteście wychowankami p. Jana Puchali.

                                                                                                               Piotr Nizioł

Połamania piór !!!

 "Wielka majówka" zakończona. Grille już pogaszone, zza okien od strony Czerniejówki nie dochodzą już do mnie dźwięki gitary i wes...