W II części mini – poradnika o
bezpieczeństwie podczas zabaw w okresie zimowym czas na aktywności ruchowe na
śniegu. Zacznę od nart a właściwie od ich doboru. Musicie przede wszystkim
wiedzieć co na tych nartach będziecie robić. Czy będziecie na nich biegać jak
Justyna Kowalczyk?
Czy może zjeżdżać jak Maryna Gąsienica?
A może tak jak kiedyś Jagna
Marczułajtis?
Bo tak jak Piotrek Żyła, to raczej nie…
Krótko mówiąc do biegania służą
„biegówki”, do zjeżdżania „zjazdówki” i snowboard a do skoków
„skoczkówki” (autorska nazwa
jednego z moich uczniów z podstawówki). Jeżeli nie posiadacie swoich nart, to
proponuję skorzystanie z wypożyczalni. Przy każdym szanującym się stoku
narciarskim są takie miejsca, gdzie można wypożyczyć buty, narty, kijki i
kaski. Nie polecam natomiast przekopywania strychów w poszukiwaniu sprzętu
waszych rodziców, tym bardziej dziadków. Tamte sprzęty zwane potocznie
„boazerią” mogą być powodem traktowania was na stoku z lekkim przymrużeniem
oka. Jeżeli już
dobierzecie odpowiednie do zamiarów narty, to warto pomyśleć o ubraniu. Inaczej
należy ubrać się do biegania na nartach a inaczej do zjeżdżania. Do biegania
proponuję dresik, nie za luźny, ale wygodny. Pod dresikiem powinna znaleźć się
jakaś cienka koszulka lub golfik i oddychająca bielizna. Na stopy
zakładamy niezbyt grube, lecz ciepłe i chłonne, wysokie skarpety. Dopełnieniem
stroju biegacza na nartach powinny być niezbyt grube rękawiczki
oraz czapka lub opaska. Jeżeli będzie nieco chłodniej lub coś będzie
padało, to na dresik proponuję założyć nieprzemakalny ortalion. Do szusowania
ze stoku strój powinien być nieco inny. Powiem więcej. Inaczej ubierają się
narciarze tradycyjni, a inaczej snowboarderzy, którzy stanowią taką narciarską
subkulturę. Narciarze tradycyjnie ubierają się najczęściej w komplet
narciarski, który składa się z wygodnej, przewiewnej kurtki z kieszeniami
zapinanymi na zamki, pozwalającymi bezpiecznie schować w nich portfel,
dokumenty, klucze, komórkę czy karnet na wyciąg; oraz z ocieplanych,
nieprzemakalnych spodni na szelkach, zapinanych z przodu na zamek
błyskawiczny. Pod taki komplet narciarski zakładamy odzież podobną do tej do
biegania. Skarpety powinny być ciepłe, chłonne, dosyć wysokie, chroniące stopę
przed wyziębieniem a podudzie przed otarciami od sztywnych butów
narciarskich. Uzupełnieniem stroju narciarza zjazdowego powinny być ciepłe,
nieprzemakalne i wzmacniane rękawice, gogle oraz kask ochronny. Snowboarder,
jak pisałem wcześniej, ubiera się nieco inaczej. Ci od deski kochają luz.
Ubierają się więc „na cebulkę”, najczęściej mając na wierzchu jakąś obszerną
bluzę. W związku z tym, że taka bluza nie ma kieszeni, a pewne rzeczy wymagają
schowania, to snowboarderzy zakładają osobliwe spodnie. Najczęściej są to
bardzo luźne, z krokiem pomiędzy kolanami, mocne spodnie z zapinanymi
kieszeniami na bokach nogawek. Takie portki na odpowiedniej wysokości
ciała utrzymuje parciany pas, który jest tak zapięty aby umożliwić
spodniom zsuwanie się poniżej talii. Zdrowe to z pewnością nie jest, ale za to
umożliwia snowboarderom wykonywanie przeróżnych ewolucji. Z uwagi na te właśnie
ewolucje, snowboarderzy powinni także mieć kask na głowie oraz mocne rękawice
na dłoniach. Gdyby, mimo wszystko, znalazł się ktoś, kto będzie chciał jak
Piotr Żyła poskakać, to powinien mieć specjalny kombinezon, który powinien mieć
stosowną homologację. Jej brak grozi dyskwalifikacją !!! Podsumowując część
związaną z ekwipunkiem narciarza warto jeszcze pomyśleć o niewielkim plecaku.
To na wypadek gdyby nie było możliwości zostawienia zwykłego obuwia w szatni
czy w samochodzie. Do takiego plecaka można także schować kanapkę, mały
termos z ciepłym napojem lub mapę, która pozwoli na powrót do domu.
Wiecie już zatem jak dobrać sprzęt i w co się ubrać. Teraz kilka zdań
na temat, gdzie jeździć (?). Do biegania polecam trasy biegowe, które z reguły
wytyczane są wzdłuż leśnych dróg i ścieżek oraz profesjonalne stoki narciarskie
do zjeżdżania. Takim obiektom towarzyszy przeważnie stosowna infrastruktura
uzupełniająca w postaci wspomnianych wypożyczalni sprzętu z szatniami,
restauracji i barów z toaletami czy punktów medycznych i serwisowych (czasami
nie wytrzymuje narciarz, innym razem sprzęt). Profesjonalne trasy biegowe
i zjazdowe są także z reguły sztucznie dośnieżane, co przy takiej pogodzie jak
obecnie ma niebagatelne znaczenie. Istotną różnicą pomiędzy profesjonalnym
stokiem a „oślą łączką” jest także wyciąg narciarski. Przy tej okazji chciałbym
udzielić kilku wskazówek co do korzystania z nich. Wyciągi dzielą się na
orczykowe, krzesełkowe (kanapowe) oraz kolejki linowe. Korzystając z każdego z
tych udogodnień pamiętać należy o stosowaniu się do poleceń obsługi, które
gwarantują bezpieczeństwo i komfort. Na wyciągach orczykowych jedziemy pod górę
po wytyczonych torach, trzymając w jednej ręce kijki a drugą asekurując orczyk
umieszczony pomiędzy udami. Jeżeli podczas wjazdu zdarza się wywrotka, to
należy niezwłocznie zejść z toru jazdy. Korzystając z wyciągów krzesełkowych i
kanapowych należy pamiętać, żeby ilość osób zgadzała się z liczbą miejsc oraz,
żeby po zajęciu miejsca odpowiednio się zabezpieczyć. Podczas jazdy w górę nie
wolno kołysać, rzucać czegokolwiek czy zbyt wcześnie zwalniać zabezpieczenie. W
kolejkach linowych zachowujemy się tak jak w środkach komunikacji miejskiej.
Wiecie już, gdzie bezpiecznie można
korzystać z uciech na śniegu. Czas zatem na kilka uwag czego unikać. Przede
wszystkim odradzam korzystanie z przypadkowych górek, na których pod warstwą
śniegu mogą znaleźć się kamienie, korzenie, koleiny lub inne niebezpieczne
niespodzianki. Jeżeli nie ma innej możliwości i musowo korzystać z takiej
górki, to trzeba pamiętać aby tor jazdy nie krzyżował się z drogami, ścieżkami,
chodnikami, zbiornikami wodnymi lub na nich nie kończył. Unikajcie także
zjazdów w lesie. O ile nie ma przeciwwskazań co do biegania po nim, to już
zjeżdżanie może zakończyć się na jakimś drzewie.
Na koniec dzisiejszego odcinka parę rad
dotyczących bezpiecznego saneczkowania.
O ubiorze i sprzęcie nie będę się już
rozwodził. Najważniejsze to pamiętać o tym, że na sankach nie wolno
zjeżdżać w miejscach gdzie zjeżdżają narciarze. Niebezpieczne jest także
zjeżdżanie „na Indianina” czyli głową w dół. Istnieje taki sport jak skeleton,
gdzie właśnie w ten sposób się jeździ, ale ma to miejsce na specjalnych torach
i zawodnicy są odpowiednio zabezpieczeni. Od przeciętnego saneczkarza trudno
wymagać aby jeździł w kasku. Podobnie jak to opisywałem przy nartach należy
unikać krzyżowania się toru jazdy z innymi traktami oraz jazdy pomiędzy
drzewami. Warto także pamiętać o tym, żeby po zjeździe nie dać się nabrać cwaniaczkom
zachęcającym do dotknięcia językiem płozy sanek, bo będzie buba !!!
To tyle co miałem wam do powiedzenia.
Mam nadzieję, że moje wskazówki pozwolą na bezpieczne i radosne korzystanie z
zimowych uciech i w komplecie oraz w dobrym zdrowiu spotkamy się w szkole po
feriach świątecznych a później po zimowych. Jako uzupełnienie moich osobistych
przemyśleń i spostrzeżeń związanych z bezpiecznym uprawianiem sportów zimowych
podaję link do strony, na której zapoznacie się z oficjalnym „Kodeksem
narciarskim FIS” łącznie z komentarzami. Zachęcam do lektury.
https://www.narty.pl/bezpieczenstwo/kodeks-fis
Piotr Nizioł