niedziela, 8 października 2023

Wycieczka nie tylko turystyczna

 Kończący się właśnie weekend spędziłem w małej miejscowości na Roztoczu, gdzie zasięg był tylko na dachu chałupki i to jak się stanęło na palcach. Nie mogłem zatem zrealizować swojej czwartkowej obiecanki o krótkiej relacji z wycieczki klas I BDT i I AT. Mogę to zrobić dopiero dzisiaj, po powrocie do domu.


Pierwszym etapem wycieczki był Nałęczów. Po zwiedzeniu Muzeum Bolesława Prusa obydwie klasy, w towarzystwie swoich wychowawczyń p. Kingi Niedbały i p. Dominiki Mokrzyckiej oraz p. Agnieszki Piszcz i p. Roberta Podleckiego, odbyły spacer po Parku Zdrojowym. Po nawdychaniu się uzdrowiskowego powietrza autokar przewiózł uczestników wycieczki do miejscowości Wysokie koło Bogucina. Tam przewidziane były zabawy integracyjne, liczne atrakcje sportowo - rekreacyjne oraz ognisko z pieczeniem kiełbasek. Nie znam kolejności w jakiej odbywały się poszczególne atrakcje więc będę improwizował w oparciu o fotki, które otrzymałem od p. Kingi.



Nie wiem czy wszyscy, czy tylko osoby nieodpowiednio ubrane na wycieczkę, ścigały się w zakładaniu na siebie kombinezonu przeciwchemicznego. Nie wiem także czy na górnym i dolnym zdjęciu, są te same osoby :D



Do kolejnej zabawy nie potrzeba było odpowiedniego stroju tylko odpowiednia koordynacja ruchowa i rozwinięty zmysł równowagi. Ciekawe, który z chłopaków był w tym lepszy?



Kolejne dwa zdjęcia pokazują dwie drużyny rywalizujące w przeciąganiu liny. Pierwsze jest w trakcie, drugie po przeciąganiu. Patrząc na pozycje końcowe obydwu drużyn mogę wywnioskować, że uczestnicy zabawy zepsuli linę :)


Mam nadzieję, że lina do zjazdu alpejskiego wytrzymała obciążenie i nikt nie ucierpiał.




Kolejną atrakcją było strzelanie z markerów do paintballa. Pewnie lepiej by było, gdyby nasi wycieczkowicze rywalizowali w grze w paintball ale i strzelanie do celu ma swoje uroki. Ciekawe kto był lepszy, Tosia czy p. Kinga? Odpowiedź nie jest oczywista, bo Tosia specjalizuje się w celowaniu piłeczką za pomocą rakietki w stół do tenisa stołowego a p. Kinga futbolówką do bramki za pomocą nóg. Strzelanie do tarczy, to zupełnie inna bajka.


Nie do końca wiem co to za zabawa na powyższym zdjęciu. Gdyby to było rzucanie surowym jajkiem, to efekty mogłyby być całkiem interesujące, zwłaszcza dla osób w jasnym ubraniu.



Podczas wycieczki z p. Kingą i z p. Robertem nie mogło zabraknąć czegoś z piłką nożną. Gdybym otrzymał film, to mógłbym napisać co tam faktycznie się wydarzyło a ze zdjęć mogę się tylko domyślać a pewności i tak nie mam. Może to był konkurs żonglerki albo zajęcia z taktyki gry w przewadze.


Gdybym nie wiedział, że to zdjęcie z Wysokiego, to mógłbym pomyśleć, że nasi uczniowie polecieli do Australii. Słyszałem, że na antypodach ludzie chodzą "do góry nogami".



Kolejną atrakcją wycieczki był pewien dziwny taniec, który według jednych ma swoje korzenie we Francji, a według innych w Skandynawii, dokładnie w Szwecji. Jeszcze inni  znawcy tematu twierdzą, że wywodzi się z tańców, tzw. mikserów z USA albo z Wielkiej Brytanii. U nas ten taniec nazywany jest natomiast "belgijką" z uwagi na belgijski zespół Lais, który jest wykonawcą utworu "T Smijde", do którego się pląsa. Wiem, że były dwie próby zatańczenia "belgijki" i ta druga zakończyła się pełnym sukcesem. Nie wiem natomiast czy zamieszczone zdjęcia są z pierwszej czy z drugiej próby. Pozycje tancerek i tancerzy do końca tego nie wyjaśniają.


Wynik tej gry mógł być tylko jeden. Uczniowie ze zdjęcia z pewnością przekonali się z kim mają do czynienia. Swoboda w operowaniu piłką nabyta w wieloletniej karierze piłkarskiej naszych wuefistów, poparta znajomością przepisów przez p. Roberta nie może pozostawiać wątpliwości. 



Po tylu atrakcjach i przeróżnych aktywnościach wszyscy z pewnością zgłodnieli. Wycieczkę zakończyło wspólne pieczenie i konsumpcja kiełbasek. Po tym punkcie programu wycieczki nastąpił powrót do Lublina. Z rozmowy z p. Kingą wiem, że ma ona w planach kilkudniową wycieczkę swojej klasy do Janowa Lubelskiego. Proponuję naszym "pirszorocznym" zasięgnięcie języka u najstarszych uczniów naszej szkoły albo u znajomych absolwentów. Jak się dowiecie o czekających tam na was atrakcjach, to zechcecie tam jechać choćby jutro. Ja osobiście polecam taki wyjazd.

                                                                                                            Piotr Nizioł

Kiedy jak nie dzisiaj?

 Ci, którzy trochę lepiej mnie znają, wiedzą o mojej słabości do tenisa stołowego. Drużyna "JEDYNKA", którą założyłem ponad 30 lat...