Tytułowym określeniem zwykło się mówić w sporcie o drużynach, którym po pierwszej rundzie rozgrywek w oczy zaglądało widmo spadku do niższej ligi, a w rundzie rewanżowej nagle nabierały one wiatru w żagle, odbijały się od dna i odnosiły zwycięstwo za zwycięstwem. Pasuje to jak ulał do postawy mojej JEDYNKI w rozgrywkach III Lubelskiej Ligi Tenisa Stołowego Amatorów.
Wprawdzie po I rundzie nie byliśmy bezpośrednio zagrożeni spadkiem ale trafiliśmy do dolnej połówki tabeli, w której wszystko może się zdarzyć. Dwa pierwsze mecze rundy rewanżowej zakończyły się naszą wygraną i możemy już odetchnąć z ulgą. Nic złego nie powinno nas już spotkać. Jeżeli nie przegramy kolejnego meczu z Optimą III, to możemy spokojnie oczekiwać na kolejny sezon. Wczoraj późnym wieczorem graliśmy z Salosem Lublin i odnieśliśmy wysokie zwycięstwo 9 : 1. Mnie udało się zdobyć komplet zwycięstw indywidualnych i w parze z Pawłem Pielakiem wygrać także grę podwójną. Komplet zwycięstw zanotował na swym koncie także Przemek Sujka. Jedyną porażkę poniósł wspomniany Paweł, który uległ Mariuszowi Watrakiewiczowi. Poniżej zamieszczam protokół tego meczu.
Nasza nadzwyczaj dobra postawa ma także swoje odbicie w rankingu indywidualnym grupy B. Po dwóch meczach, cała nasza trójka zajmuje czołowe miejsca. Mało tego, że można o nas mówić "Rycerze Wiosny", można nawet "Muszkieterowie III Ligi".
Piotr Nizioł