Nie znam włoskiego. Tytuł jest tłumaczeniem przy pomocy wujka Google. Skonsultowałem to jednak z moją uczennicą sprzed wielu lat, która połowę swojego życia spędziła już w tym pięknym, słonecznym kraju. Potwierdziła, że "Oro dall'Italia" to po polsku "Złoto z Włoch". Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Nie chodzi o jakąś kontrabandę a o złoty medal Światowych Igrzysk Młodzieży Salezjańskiej w siatkówce, który z lubelskim Salosem z Genui przywiozła nasza uczennica, Michasia Rybczyńska. Wspomniałem o tym sukcesie przed kilkoma dniami i zapowiedziałem rozmowę z Michasią. Oto czego się z niej dowiedziałem.
Foto: https://www.facebook.com/photo?fbid=426889366813485&set=pcb.426888163480272
PN
Gratuluję sukcesu. Nie codziennie zdobywa się złoty medal na turnieju o światowym zasięgu. Powiedz jak smakuje taki sukces?
MR
Dziękuję bardzo. W ubiegłym roku razem z moją drużyną zdobyłam, też we Włoszech, złoty medal Europejskich Igrzysk. Wtedy było to ogromne przeżycie, teraz smakuje jeszcze lepiej, bo i ranga zawodów większa.
PN
Jak wyglądają eliminacje do takiego turnieju?
MR
Tak naprawdę, to żadnych eliminacji nie ma. Jest ogłoszenie takich Igrzysk i każda drużyna salezjańska może się do nich zgłosić. Wiadomo, że na wyjazd decydują się jednak takie ekipy, które mają szansę walczyć o końcowy sukces.
PN
Dużo drużyn rywalizowało w Genui?
MR
Mój Salos Kalina grał w najstarszej kategorii "A", w której mogły grać zawodniczki z rocznika 2006 i młodsze. Ogółem do rywalizacji przystąpiły 23 drużyny.
PN
Były jakieś inne drużyny z Polski?
MR
Tylko my i Salos Staniątki. Dziewczyny spod Krakowa zakończyły turniej na miejscach 5 - 8.
PN
Jakim systemem rywalizowałyście ze sobą?
MR
Drużyny podzielone były na grupy. Później system pucharowy.
PN
Jak oceniasz poziom rywalizacji i z kim miałyście największe problemy na boisku?
MR
Poziom był wysoki. Kilka spotkań kończyłyśmy zwycięskimi tiebreakami. Najtrudniejszymi przeciwniczkami były Słowaczki., którym kibicowały także inne ekipy W grupie uległyśmy im 1 : 2 ale udało się nam zrewanżować w najważniejszym momencie czyli w meczu finałowym.
PN
Wiem, bo Cię uczę, że niedawno miałaś kontuzję. Czy w związku z tym grałaś we wszystkich meczach czy trener Cię oszczędzał?
MR
Trener Łukasz Szawracki, który pracuje z nami już trzy lata, doskonale zna dyspozycję swoich podopiecznych i zawsze mierzy w najwyższe cele. Gdybym nie była w pełni sił, to pewnie bym została w Lublinie. Grałam w podstawowym składzie we wszystkich meczach do ostatnich piłek, które udawało mi się skutecznie kończyć.
PN
Czy macie w najbliższym czasie, może podczas wakacji, jakieś plany sportowe?
MR
W sierpniu, jak co roku, jedziemy na obóz sportowy. W tym roku drugi raz z rzędu do Sulejówka. Za rok kolejne Igrzyska Europejskie, tym razem w Belgii. Bardzo chcemy tam pojechać. Wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia.
PN
Skoro o apetycie mowa, to chciałbym zapytać Cię jak oceniasz kuchnię włoską. Ale zanim odpowiesz, to powiedz jak wyglądała podróż i jak mieszkaliście w Genui?
MR
Do Genui podróżowaliśmy specjalnym busem. Samochód był wygodny ale 25 godzin jazdy dało nam trochę w kość. Zakwaterowane byłyśmy w hostelu "Marathon". Bardzo mi się tam podobało. Obiekt był położony blisko centrum więc miałyśmy dostęp do wszystkich atrakcji Genui. Jeśli chodzi o kuchnię, to bardzo mi ona pasuje. Szczególnie kocham makarony ale bardzo dobre są różnego rodzaju focaccie. No i oczywiście gelato czyli lody.
PN
A jaką pogodę miałyście w Genui?
MR
W Genui było bardzo gorąco i duszno. Sala, w której grałyśmy, miała szyby na suficie. Pewnie jest to oszczędność na oświetleniu ale słońce świeciło nam w oczy i to nie pomagało.